Wspomnienia o siostrze Danusi

19 lutego 2021 roku w dniu swoich urodzin po długiej chorobie odeszła do swojego umiłowanego Pana siostra Danuta Cichosz ze zboru w Lublinie. Nabożeństwo pogrzebowe w dniu 26 lutego br. prowadził brat Wiesław Solak. Śpiewaliśmy pieśni o nadziei, które bardzo ceniła nasza zmarła siostra. Słowem Bożym usługiwali bracia Czesław Bassara ze zboru w Piasku i Jacek Duda, z sąsiedniego zboru KECh w Lublinie. Wzruszającym świadectwem o swojej żonie dzielił się brat Stanisław Cichosz. W nabożeństwie uczestniczyła duża liczba braci i sióstr oraz rodziny i znajomych. Słyszeliśmy wiele świadectw o wierze i chrześcijańskim życiu Siostry Danuty.

Siostra Danuta Cichosz spotkała Pana podczas wieczoru ewangelizacyjnego w zborze w Lublinie w marcu 1985 roku. Wtedy razem z mężem przyjęli łaskę zbawienia i od tej pory wiernie chodzili z Panem.
Fakt nawrócenia potwierdziła chrztem 4 sierpnia 1985 roku. Pod koniec lat 90-tych w Lublinie powstała placówka zboru KWCh w Katowicach, gdzie zaczęła uczęszczać wraz z mężem. W kwietniu 1993 roku zostali członkami tej wspólnoty. Od chwili swojego nawrócenia wiernie służyła Panu. Przeszła przez wiele doświadczeń wszystko przyjmując z wiarą i głęboką ufnością, że Bóg jest jej Ojcem, a więc to co ją spotyka jest dla niej najlepsze. Nie stawiała zbędnych pytań: „Panie, dlaczego?”.

Wiernie też wspierała w pracy dla Pana swojego męża, który od wielu lat jest przełożonym zboru w Lublinie.
W 1994 roku przeszła operację raka płuca. Żyła bardzo intensywnie zawodowo i w pracy dla zboru, gdzie w domu zborowym mieszkała z mężem od czerwca 1993 roku. W lutym 2020 roku przeżyła udar mózgu.Od tego momentu żyła w wyciszeniu, w modlitwie za zbór, który tak bardzo kochała. Zasnęła w Panu, pozostawiając męża i córkę z rodziną. Bogu niech będzie chwała za życie i świadectwo siostry Danuty!

Stanisław Cichosz

Odeszła do Pana niezwykła osoba. Siostra Danuta Cichosz, dla swojej duchowej rodziny znana jako pogodna siostra Danusia. Ta niezwykła osoba będąca wytrwałą i nieugiętą wojowniczką odzianą w zbroję Bożą przez wiele lat świeciła jak płomień wskazujący drogę zagubionym statkom. Statkami tymi byli ludzie poszukujący Prawdy, którzy chcąc wyrwać się z sideł grzechu i przekleństwa potrzebowali dostrzec rzeczywiste działanie Boga, nadzieję dla siebie. Odnaleźć je mogli w siostrze Danusi, którą Pan kształtował przez wiele lat na swoje podobieństwo, uświęcał w mocy swej miłości i łaski. Siostra obfitowała we wszystkie dary Ducha. Kochała wszystkich braci i wszystkie siostry w Chrystusie, a także ludzi zagubionych w życiu, poszukujących miłości, którą to zawsze chętnie się dzieliła.

Gdy widywałem siostrę w zborze zawsze widziałem w niej radość. Mimo wszelkich przeciwności, z którymi borykała się na końcu swej ziemskiej drogi, Danusia zawsze była pełna radości, pełna Ducha. Była wdzięczna Panu za to, że odnalazł ją w tym grzesznym świecie i przyciągnął do siebie oraz obdarował wspaniałą rodziną, razem z którą będzie przebywać w Jego chwale. Pamiętam, że na jednym z nabożeństw przeczytałem Psalm 23 – Pan jest pasterzem moim, Niczego mi nie braknie […], a gdy usiadłem siostra odwróciła się do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy i wyszeptała: „To prawda, niczego nam nie braknie…”. Nigdy nie zapomnę tego pokoju, który wtedy od niej bił, pokoju Ducha, danego od Boga. Mimo nieszczęśliwych problemów ze zdrowiem siostra w pokorze pielęgnowała swoją wiarę, budowała społeczność i dzieliła się miłością z innymi. Była bardzo cierpliwa, w tym co robiła, o co prosiła, co znosiła.

W sierpniu 2019 roku, kilka miesięcy po moim nawróceniu, a także po złożeniu świadectwa przez członkami zboru, z łaski Boga dostąpiłem zaszczytu ochrzczenia się w Jego drogim imieniu. Tego dnia byli ze mną obecni moi rodzice. Gdy członkowie zboru kierowali się w stronę baptysterium, pogodna siostra Danusia wzięła pod rękę moją mamę i prowadząc ją do celu opowiadała jej rzeczy, które widocznie im obu sprawiły radość. Wspólnie śmiały się i kołysały wesoło zachwycając się moją decyzją o chrzcie. Nietrudno było im prowadzić dialog. Danuta była obecna na każdym nabożeństwie dopóki zdrowie jej na to pozwoliło. Zawsze wiernie pogrążona w modlitwie nie zrezygnowała z niej nawet wtedy, gdy słabość ciała zmusiła ją do przebywania
w domowym zaciszu. Nigdy nie była sama, zawsze w obecności Boga i kochającego męża. My także mieliśmy ją w naszych sercach i myślach będąc z nią w duchowej społeczności. Siostra starała się być jak najbardziej łagodna dla innych. Zawsze mówiła rzeczy pouczające, wierne Słowu Bożemu. Była wielkim autorytetem wśród chrześcijan. Sam będąc młodzieńcem czułem do niej respekt i przyjmowałem do serca wszystkie jej rady związane z życiem zgodnym z wolą Boga. Mądrość, którą obdarzył ją Pan była mi potrzebna do budowy chrześcijańskiej osobowości. Całe jej życie było jasnym świadectwem bożej miłości. Pan Bóg działał przez nią w bardzo widoczny sposób aż do czasu jej zaśnięcia.

Siostra Danuta przebywa teraz w chwale swojego Pana, który oddał za nią swoje życie darując przy tym cały jej grzech. W nas, którzy znaliśmy ją osobiście – wciąż żyje – w naszych sercach i myślach.
Wyczekujemy ponownego przyjścia Chrystusa, który zabierze nas do miejsca, w którym na wieki będziemy przebywać z Nim wspólnie z kochaną siostrą Danutą Cichosz.

Marceli Walczyk